sobota, 22 grudnia 2012

3.

Zwariowany dzień - to mało powiedziane. Nie rozumiem ludzi (w tym siebie), którzy zostawiają zakupy na ostatnią chwilę, a później stoją w kilometrowych kolejkach!
Oczywiście dziś ocknęłam się, że nie mam co na siebie założyć w czasie świąt, dlatego stałam z jedną bluzką 20 minut w kolejce - znów obiecałam sobie, że w przyszłym roku przed świętami zrobię zakupy wcześniej, co jednak się nie spełni. Pomagałam również koleżance w zakupie prezentów - co też nie było łatwe.

Gdy wróciłam do domu czekało na mnie wiele niespodzianek - takich nie lubię!
Oczywiście było to gotowanie i pomaganie mamie...w gotowaniu. Stwierdziłyśmy, że nie lubimy świąt - jak co roku. Ale i tak zawsze czekamy na prezenty!

Jutro jest jeszcze gorszy dzień, bo więcej gotowania! Aaaaaaa!
Dziś zrobiłyśmy dwa ciasta (w tym sernik mojej mamy, który jest najlepciejszy na świecie!) oraz pierogi - których pewnie nikt nie odmówi. :)



Ja zaczęłam pracę nad pisaniem książki - ciekawa jestem, który raz z kolei.
Mam nadzieję, że tym razem wyjdzie i będę z siebie dumna.
Znając mnie pewnie nikt inny jej nie przeczyta...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz